top of page

tytuł: Tryptyk niezależny

autor obrazów: Marek Czeremański

realizacja: Marek Czeremański oraz Koło Artystyczno Naukowe Instytutu Malarstwa

i Edukacji Artystycznej Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN

w Krakowie

konsultacje: prof. Grażyna Borowik

czas trwania wystawy: 26.10. 2017 - 10.11.2017

 

bio autora: Marek Czeremański (1953). Od czwartego roku życia mieszka w Krakowie (Nowa Huta). Dzieciństwo i młodość już były naznaczone skłonnościami plastycznymi. Mimo zachęty ze strony nauczycieli, nie zapisuje się do Liceum Plastycznego. Kształcił się w Technikum Budowlanym.

Nie zdołało to osłabić jego entuzjazmu. Pracował w zawodzie, a w wolnych chwilach malował.

Pierwsze profesjonalne szlify zdobywa w pracowni krakowskiej artystki Józefy Kruczek. Bierze wielokrotnie udział w olimpiadach, wystawach pokonkursowych i poplenerowych. Z Klubem Plastyków Nieprofesjonalnych Huty im. Lenina łączy się na wiele lat, co pozwala mu na zdobycie podstaw warsztatowych.

W roku 1987 zapisuje się do Stowarzyszenia Plastyków Nieprofesjonalnych Ziemi Krakowskiej.

W 2014r. próbuje zdać egzamin na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, co nie powiodło się.

W następnym roku, po kolejnej nieudanej próbie, zdaje egzamin na Wydział Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego, gdzie kształci się do dzisiaj.

 

Marek Czeremański: Nie do końca jestem za tym aby obnosić się, komentować, ale cóż. Jest jak jest,

no i zobaczymy jak to się wszystko poskłada.

Marta Baron: Po co w ogóle komentować? I tak nie jesteśmy w stanie niczego zmienić.

M.Cz.: Powiem tak: oczywiście, że nie można. Jeśli brać pod uwagę zmiany to nie zawsze są one celem działania. No ale, pokazanie swoich myśli jest czasami potrzebne.

M.B.: Czyli chciałeś uporządkować myśli?

M.Cz.: Też. Chociaż traktuje to bardziej rozważnie. Trzeba uważać co się robi, żeby to nie było zbyt hałaśliwe, kontrowersyjne. Powinno być wyważone, przemyślane. Może nie zawsze do końca jeśli chodzi o emocje. Od czasu do czasu każdy je obrazuje w sposób jednoznaczny, brutalny i ostry.

M.B.: Z jednej strony stawiasz opór emocjom, a z drugiej czasem masz ochotę uderzyć komunikatem. Jak to z tobą jest? Kiedy dbasz o odbiorcę, a kiedy rzucasz mu mięsem w twarz?

M.Cz.: W każdym człowieku jest taka wewnętrzna cenzura i tym się kieruje. To jest potrzebne,

a w moim wypadku - konieczne. Czasy, które przeżyłem [komunizm, zmiana ustrojowa, przyp. M.B.] wpłynęły na to co myślę i chcę powiedzieć. Dzisiaj mówić wprost można wszystko.

Pokazać prawdopodobnie też.

M.B.: Wątek autocenzury jest ciekawy. W czasach komunizmu cenzura była narzucona i chciałeś się wyłamać [Marek Czeremański aktywnie uczestniczył w ruchu solidarnościowym, przyp. M.B], a dziś jej nie ma, więc sam sobie ją narzucasz w odpowiedzi na jej brak.

M.Cz.: To bierze się z mojego pojęcia szumu i szeroko pojętego dziadostwa. Zawsze byłem uczony żeby zachować umiar w wypowiedzi słownej, czy w sztuce.

I do tego będę zawsze nawiązywał. Cenzura jest bardzo twardym słowem. Natomiast jeśli jej nie stosujemy to dzieją się rzeczy brutalne. A to nikomu nie jest miłe.

M.B.: Czy możesz rozszerzyć pojęcie szumu?

M.Cz.: Przyglądam się relacjom międzyludzkim w Polsce i za granicą. Zauważyłem, że szum to jest brutalność. Jest ona spowodowana antagonizmami, między ludźmi, między państwami. Jest ich bardzo dużo. W telewizji każdy może powiedzieć co mu ślina na język przyniesie. Ludzie na to różnie reagują. Jedno czują niesmak, drudzy nie zgadzają się i weto absolutne - zamykają się w swoim świecie.

Dla wszystkich to jest szum.

M.B.: Masz na myśli nie negatywny przekaz, ale nadmiar i sprzeczność informacji, które do nas docierają.

M.Cz.: Takie to jest w najniższej półki i prostackie. Pyskówki.

M.B.: Czy możesz odnieść pojęcie szumu do twojego tryptyku?

M.Cz.: Chcę zaznaczyć problemy wyrzucone z szumu [m.in. nierówności społecznych, przyp. M.B.].

Nic więcej, ponieważ one istnieją, są i będą. Nikt się tym nie zajmuje. Wszyscy wiemy, ale boimy się określić, zareagować albo pomóc. Uciekamy, ale to istnieje. Idzie tylko ręce załamać.

M.B.: Podsumowując: szum to warstwa, która zakrywa realne problemy.

M.Cz.: Ma odwrócić uwagę. W sposób taki może fałszywy, może nie. Udajemy, że nic nie wiemy.

M.B.: Ta chmura sprzecznych informacji jest nie tylko narzucona, ale także sami ją generujemy.

M.Cz.: W tym wszystkim może być dużo filozofii, a ja nie lubię filozofować. Wolę mówić otwarcie szczerze i prosto.

M.B.: Czy za pomocą swoich prac starasz się rozwiać tę chmurę?

M.Cz.: Jest to nie tyle odsłanianie, co sygnalizowanie tego co było, jest i będzie.

Tytuły: My, Oni i Dlaczego? dają do myślenia. Każdy może po swojemu je przemyśleć, wyciągnąć wnioski. Jest to sygnał nic więcej.

 

Kraków, 10.10.2017

bottom of page